Najnowsze wpisy, strona 6


gru 30 2004 Bez tytułu
Komentarze: 2

nie no masakra....doszlam wlasnie do wniosku, tak podsumowujac ostatnie miesiace, ze ludzie sa okropnie skomlikowani, glownie pod wzgledem uczuciowym, myslowym, itp...Byc moze to jakies zboczenie, ale lubie przygladac sie ludziom, przysluchiwac sie im, i odkrywac coraz to nowe poklady ludzkich zachowan...z jednej strony jest to szalenie fascynujace:) ale z drugiej, czsami mnie przeraza....w sumie kazdy czlowiek jest inny, co innego przezywal, co innego ma na niego wplyw, dlatego nie da sie ustalic jakiegos ludzkiego stereotypu....czesto jest tez tak, ze to co pomaga przy konwersacji z jednymi osobami, w innym przypadku komplikuje sprawe....zreszta ludzie czesto sami to wszystko komplikuja.....Ja np. jestem zwolennikiem jasnych , szczerych i otwartych rozmow, lubie wiedziec na czym stoje, i nie cierpie sie klocic ( czyt. konwersowac oddalajac sie od sedna sprawy, od zakonczenia rozmowy i od koncowej zgody) poza tym uwazam, ze jezeli jest problem, to powinno sie o nim otwarcie , spokojnie porozmawiac, wysluchac obu stron, przemyslec, wczuc sie w mysli rozmowcy ...gorzej tylko, jezeli ow rozmowca skutecznie temu zapobiega....ludzie zamiast porozmawiac o osiagnac jakies wspolne porozumienie, zamykaja sie w skorupach wlasnego swiata, prowokuja, podbudowuja wlasne ego, czasem robia cos, przez co potem cierpia inni ludzie....moze dlatego wlasnie czesto nie moge sie z niektorymi ldzi dogadac....bo wszyscy jestesmy inni.....byc moze nie da sie nic z tym zrobic , tak bylo od zaraznia dziejo, tak jest i pewnie bedzie....byc moze nie da sie zyc w  zgodzie z calym swiatem.....Tylko ta perspektywa dobija...bo przeciez wystarczy tak niewiele....to tylko rozmowa, nie rujnowanie slowami czyjegos zycia , czasem przyznanie sie do wlasnych bledow....czy to naprawde tak wiele? az taka ujma na honorze? bo niektorzy musza zawsze pokazac rze rzada, wiec nie moga przyznac sie komus do porazki, nawet jakby to mialo oznaczac wasnie miedzy nimi do konca zycia? I czy to az taie strasz ustawic sie na rowni z innymi ludzmi? Jestesmy przeciez wszyscy od " jednej matki", tak samo wszyscy mamy prawo zyc i cieszyc sie zyciem, dlaczego wiec to rujnowac? Moze lepiej znalesc sobie jakas inna rozrywke niz klotnie? Tylko czy ja jedna moge cos w tym kierunku zdzialac?

kati_321 : :
gru 30 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Hmm...no coz....wszystko sie kiedys konczy....Niestety? Stety? A czy to wogole ma jakies znaczenie? Widac, trzeba pogodzic sie z tym, ze -czy tego chcemy czy nie - musi wypelnic sie swoisty porzadek Wszechswiata..."przeznaczenie"...Czy mozemy to zmienic? heh dobre pytanie:P Chociaz ja osobiscie uwazam, ze jestesmy wobec niego przerazajaco bezsilni...No w kazdym rzie, najblizsza "rzecza", jaka sie w moim zyciu skonczy, jest rok 2004.To dobrze? zle?Czy ja wiem...w  sumie to ta data(sylwester) jest umowna. Jest to tylko sprzyjajaca sposobnosc, motywacja zeby raz kiedys cos przemyslec, zastanowic sie nad soba ( i nie tylko), byc moze zaczac cos od nowa...umowna data...symbol...Sa przeciez ludy na swiecie, w ktorych koniec roku przypada zupelnie kiedy indziej i  wogole inaczej sie owe lata liczy. Czy to cos zmienia? Tylko tyle, ze im pewne etapy koncza sie pod inna data:P....Dla nie osobiscie 31.12 jest okazja , zeby spedzic wieczor ze znajomymi ( czy jak wczesniej -z rodzina), zeby dobrze sie bawic. W dzien po nim napewno nie jestem nagle diametralnie innym czlowiekiem, tak samo budze sie rano, jem sniadanie, zycie toczy sie dalej swym wlasnym torem....Uwazam, ze do tego aby sie nad soba zastanowic, by przemyslec pewne sporawy, sprobowac cos zmienic, nie potrzeba specjalnego swieta....w sumie dobrze by bylo robic to przec caly rok , na biezaco, a nie nagle w jeden dzien w roku udawac, ze sie sobie przypomnialo o wlasnym zyciu....Zwracajmy uwage na zycie w kazdej jego sekundzie, zeby nagle nie okazalo sie ze przecieklo nam przez palce.....Peace

kati_321 : :
gru 20 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

Z cala swiadomoscia jak niewiele znacze
Chce glosno KRZYCZEC
Ze moze byc INACZEJ
Lecz slowa traca sile
Jakby byly gestem
I wsrod tysiecy glosow
Moj krzyk jest tylko szeptem....

kati_321 : :
gru 08 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

....A jezeli nic? A jezeli nie?

Meczy mysl zludna

Taka jasna, cudna...

Ale.. jesli nie?

no to......trudno....

A jezeli cos? A jezeli tak?

Rozgolebia mi sie zorze

Ogniem caly swiat zagorze

Jak czerwony mak,

Bo jezeli tak,

No to ...Boze!!!

kati_321 : :
lis 29 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

nie no, wogole to fajnie - bylismy w teatrze, przeleciala nam matma, jakos urozmaicilismy sobie dzien i wogole...Niektorzy bawili sie wrecz wysmienicie rzucajac sie papierkami , a jedynym problemem bylo to ze troche sie to przedluzylo....:P kwestia gustu :P peace:P  A ja tak sobie siedzialam i doszlam do wniosku, ze to cale halo, ktore dzieje sie na scenie, jest badz co badz zupelnie nieglupie :P ba! smiem nawet stwierdzic, ze  bylo wrecz dobrze przemyslane i niezle oddawalo to co oddawac mialo :P Taka juz jestem , ze cenie takie rzeczy ktore cos z soba niosa, ktore nie sa zupelnie beznamietne, z ktorych wnetrza cos krzyczy  szeptem...wydaje mi sie ze cos takiego tam bylo, takie ukryte przeslanie w formie banalnej i moralizujacej, komicznej i powaznej, czadowej....Nie no jasne, to tylko scenariusz, Ci ludzie cwicza to miesiacami...tylko graja...a jednak graja tak ze to trafia i tu ich plus....bynajmniej ja wychodzac stamtad czulam sie zupelnie inaczej niz wchodzac, i to w sensie jaknajbardziej pozytywnym:P Nie wiem, byc moze dlatego, ze poruszyli tematy tej, bylej i przyszlej terazniejszosci....tematy kontrowersyjne, zmuszajace do myslenia....no bo w koncu czy nie jest bliski problem korupcji, wlasego zdania, wlasnego" ja", obstawaniu przy wlasnych idealach? I tak sobie myslalam ilu jest ludzi ktorzy nie chcieliby sie wkrecic w wyscig szczurow, robic to co inni,ale obstawac przy wlasnym "ja", robic to co sie lubi, cos niekoniecznie na skale swiatowa, ale cos pozytecznego? Nie no jasne, ze latwiej jest podazac za masa, robic to co jest akurat na czasie, sluchac tego czego slucha sie powszechnie, tworzyc pod publike, " bo wtedy wiecej osob mnie lubi", ja sie tylko pytam grzecznie, czy warto... nawet za cene utraty wlasnej osobowosci?

kati_321 : :