Bez tytułu
Komentarze: 0
nie no, wogole to fajnie - bylismy w teatrze, przeleciala nam matma, jakos urozmaicilismy sobie dzien i wogole...Niektorzy bawili sie wrecz wysmienicie rzucajac sie papierkami , a jedynym problemem bylo to ze troche sie to przedluzylo....:P kwestia gustu :P peace:P A ja tak sobie siedzialam i doszlam do wniosku, ze to cale halo, ktore dzieje sie na scenie, jest badz co badz zupelnie nieglupie :P ba! smiem nawet stwierdzic, ze bylo wrecz dobrze przemyslane i niezle oddawalo to co oddawac mialo :P Taka juz jestem , ze cenie takie rzeczy ktore cos z soba niosa, ktore nie sa zupelnie beznamietne, z ktorych wnetrza cos krzyczy szeptem...wydaje mi sie ze cos takiego tam bylo, takie ukryte przeslanie w formie banalnej i moralizujacej, komicznej i powaznej, czadowej....Nie no jasne, to tylko scenariusz, Ci ludzie cwicza to miesiacami...tylko graja...a jednak graja tak ze to trafia i tu ich plus....bynajmniej ja wychodzac stamtad czulam sie zupelnie inaczej niz wchodzac, i to w sensie jaknajbardziej pozytywnym:P Nie wiem, byc moze dlatego, ze poruszyli tematy tej, bylej i przyszlej terazniejszosci....tematy kontrowersyjne, zmuszajace do myslenia....no bo w koncu czy nie jest bliski problem korupcji, wlasego zdania, wlasnego" ja", obstawaniu przy wlasnych idealach? I tak sobie myslalam ilu jest ludzi ktorzy nie chcieliby sie wkrecic w wyscig szczurow, robic to co inni,ale obstawac przy wlasnym "ja", robic to co sie lubi, cos niekoniecznie na skale swiatowa, ale cos pozytecznego? Nie no jasne, ze latwiej jest podazac za masa, robic to co jest akurat na czasie, sluchac tego czego slucha sie powszechnie, tworzyc pod publike, " bo wtedy wiecej osob mnie lubi", ja sie tylko pytam grzecznie, czy warto... nawet za cene utraty wlasnej osobowosci?
Dodaj komentarz