gru 30 2004

Bez tytułu


Komentarze: 2

nie no masakra....doszlam wlasnie do wniosku, tak podsumowujac ostatnie miesiace, ze ludzie sa okropnie skomlikowani, glownie pod wzgledem uczuciowym, myslowym, itp...Byc moze to jakies zboczenie, ale lubie przygladac sie ludziom, przysluchiwac sie im, i odkrywac coraz to nowe poklady ludzkich zachowan...z jednej strony jest to szalenie fascynujace:) ale z drugiej, czsami mnie przeraza....w sumie kazdy czlowiek jest inny, co innego przezywal, co innego ma na niego wplyw, dlatego nie da sie ustalic jakiegos ludzkiego stereotypu....czesto jest tez tak, ze to co pomaga przy konwersacji z jednymi osobami, w innym przypadku komplikuje sprawe....zreszta ludzie czesto sami to wszystko komplikuja.....Ja np. jestem zwolennikiem jasnych , szczerych i otwartych rozmow, lubie wiedziec na czym stoje, i nie cierpie sie klocic ( czyt. konwersowac oddalajac sie od sedna sprawy, od zakonczenia rozmowy i od koncowej zgody) poza tym uwazam, ze jezeli jest problem, to powinno sie o nim otwarcie , spokojnie porozmawiac, wysluchac obu stron, przemyslec, wczuc sie w mysli rozmowcy ...gorzej tylko, jezeli ow rozmowca skutecznie temu zapobiega....ludzie zamiast porozmawiac o osiagnac jakies wspolne porozumienie, zamykaja sie w skorupach wlasnego swiata, prowokuja, podbudowuja wlasne ego, czasem robia cos, przez co potem cierpia inni ludzie....moze dlatego wlasnie czesto nie moge sie z niektorymi ldzi dogadac....bo wszyscy jestesmy inni.....byc moze nie da sie nic z tym zrobic , tak bylo od zaraznia dziejo, tak jest i pewnie bedzie....byc moze nie da sie zyc w  zgodzie z calym swiatem.....Tylko ta perspektywa dobija...bo przeciez wystarczy tak niewiele....to tylko rozmowa, nie rujnowanie slowami czyjegos zycia , czasem przyznanie sie do wlasnych bledow....czy to naprawde tak wiele? az taka ujma na honorze? bo niektorzy musza zawsze pokazac rze rzada, wiec nie moga przyznac sie komus do porazki, nawet jakby to mialo oznaczac wasnie miedzy nimi do konca zycia? I czy to az taie strasz ustawic sie na rowni z innymi ludzmi? Jestesmy przeciez wszyscy od " jednej matki", tak samo wszyscy mamy prawo zyc i cieszyc sie zyciem, dlaczego wiec to rujnowac? Moze lepiej znalesc sobie jakas inna rozrywke niz klotnie? Tylko czy ja jedna moge cos w tym kierunku zdzialac?

kati_321 : :
kati:)
03 stycznia 2005, 18:06
tak Olek to wlasnie ja:)
03 stycznia 2005, 15:48
kasia mikos? :)

Dodaj komentarz